After school – aktywnie – Julia Bielawska

Urodzona: 10 maja 2001

Zainteresowania: muzyka, deskorolka, gry

Życiowe motto/credo? "Co będzie to będzie", poważnie.

Julio, dlaczego deskorolka?

Deskorolka sprawia, że czujesz się wolnym i to od Ciebie zależy czego i w jakiej kolejności chcesz się nauczyć. Tu nie ma zasad ani granic, każdy ma swój własny styl. Chociaż wszyscy mogliby nosić takie same ubrania, każdy jest inny, inaczej się porusza. Deskorolka jest dla wszystkich, niezależnie od płci czy wieku. Wiele osób dorosłych, które kiedykolwiek były zainteresowane deskorolką powiada, że "jak raz zaczniesz jeździć, nigdy nie przestaniesz". Coś w tym jest, bo choć na skateparkach częściej widuje się dzieci/młodzież, nie brakuje starszych, którzy w weekendy dla przyjemności idą pojeździć. To bardzo fajny widok, a nieraz parki odwiedzają ojcowie z dziećmi uczący je podstaw! Polecam każdemu chociaż spróbować poodpychać się na desce!

Jak to się zaczęło?

Od małego zawsze chciałam znaleźć coś w czym będę mogła się spełniać, coś nowego, co będę mogła nazwać moim hobby. Czy to była jazda konna, czy taniec, czy malowanie, zawsze jednak po jakimś czasie zaczynało mnie to nudzić i szukałam dalej. Nie było łatwo, a presja posiadania jakiegoś zainteresowania ciążyła na mnie przez bardzo długi okres czasu. Aż do pewnych bardzo nudnych wakacji, gdzie postanowiłam, że wezmę deskorolkę brata i nauczę się na niej jeździć. Gdyby nie Patryk i fakt, że nauczył mnie podstaw, możliwe, że byłabym dziś zupełnie inną osobą.

Jak wyglądały początki?

Przyznam, że było to ogromne wyzwanie. Pamiętam mój pierwszy raz na skateparku, myślałam, że umrę ze wstydu. Byłam bardzo nieśmiała, a na parku byli sami chłopacy, których umiejętności sprawiały, że jeszcze bardziej chciałam wracać do domu. Żeby czuć się pewniej, w weekendy przyjeżdżałam tam nawet o 6:30, a zostawałam do czasu, kiedy pojawiała się chociaż jedna osoba. Muszę przyznać, że kosztowało mnie to wiele stresu i wyrzeczeń, chociażby weekendowego leniuchowania. Dziś z uśmiechem na twarzy wspominam początki, bo już dawno mam je za sobą, a też znacznie wpłynęły na to, jaką jestem osobą. Nie było mi łatwo będąc jedyną dziewczyną na skateparku, ale niezmiernie się cieszę, kiedy widzę kolejną i kolejną. Jest nas coraz więcej i gorąco zachęcam Was dziewczyny, żebyście próbowały swoich sił i nie wstydziły się pokazać!

Co daje Ci ta aktywność?

Przede wszystkim daje mi dużo pewności siebie. Wiedząc, że dzięki deskorolce, w większym stopniu pokonałam swoją nieśmiałość, dziś jest mi o wiele łatwiej, m.in. nawiązywać nowe znajomości. Sama jazda na desce jest jak pewnego rodzaju terapia, daje mi siłę i sprawia, że od razu czuję się lepiej. Deskorolka na każdym kroku uczy czegoś nowego, a moim zdaniem, jedną z najważniejszych lekcji jest ta, aby za dużo nie myśleć.

Co jest największym wyzwaniem w tym sporcie?

Największym wyzwaniem w deskorolce nazwałabym naukę nowych tricków. Nie ma na nią reguły. Czasem coś przychodzi łatwo, a czasem nad jednym trickiem można męczyć się nawet parę miesięcy. To ta frustracja i demotywacja jest najgorszą przeszkodą. Nieraz myślałam nad tym, żeby się poddać, ale odczekałam dłuższą chwilę i ponownie odzyskiwałam utracone chęci. Pamiętam mój pierwszy trick, co najlepsze, udało mi się go zrobić totalnie przez przypadek!

Co doradziłabyś tym, którzy chcą zacząć a nie wiedzą jak?

Na początek radziłabym pożyczyć od kogoś deskorolkę, żeby sprawdzić czy rzeczywiście podoba się ten sport. Jeśli jest się pewnym i chce się kupić swój własny sprzęt, polecam poradzić się osób, które mają na ten temat większą wiedzę oraz jeżdżą na deskorolce i/lub dołączyć do grupy na jakimkolwiek portalu społecznościowym z ludźmi mającymi z tym tematem styczność. Jeśli chodzi o początek nauki, polecam jak najczęściej jeździć na deskorolce, aby czuć się pewnie odpychając się. Istnieją setki wideo-poradników przedstawiających krok po kroku naukę przeróżnych tricków, które, jeśli najdzie potrzeba, również polecam obejrzeć! Należy zaznaczyć, że deskorolka to sport ekstremalny, więc, choć większość radzi sobie bez kasku czy ochraniaczy, na początek warto sobie taki sprzęt sprawić.

Najgorszy moment?

Moim najgorszym momentem był początek nauki, kiedy spróbowałam zrobić trick nie wiedząc jak ustawione powinny być nogi na deskorolce. Przewróciłam się i uderzyłam głową o beton. Nie było to przyjemne uczucie, ale przynajmniej nauczyło mnie, że dobrze jest słuchać starszego brata, i że warto by było zainwestować w kask.

Najlepszy moment?

Najlepszy moment to moment, w którym zjechałam do bowla, do ogromnej betonowej "misy", która patrząc z góry wydaje się przerażająco wielka. Nigdy nie czułam większej ekscytacji, to było coś, co zawsze chciałam zrobić, i z pomocą motywujących okrzyków znajomych - udało się!

Dzięki za rozmowę,
MNK