Urodzony: 5 listopada 2001
Zainteresowania: Muzyka, literatura, film, gry wideo, kolarstwo
Mateuszu, jak nazwać muzykę, którą tworzysz?
Nazywam ją po prostu “noise”. To pojemna szufladka, a w mojej dotychczasowej twórczości to zazwyczaj właśnie hałas był punktem wyjścia.
Czy często pada to pytanie?
Niekoniecznie, choć wyobrażam sobie, że może być trudno przypisać tej muzyce jedną konkretną nazwę.
Skąd pomysł na taki gatunek i te środki wyrazu?
Zacząłem tworzyć noise, bo uważałem go za bezsensowny gatunek, chyba jedyny, którego nie nazwałbym muzyką. Myślałem, że tworzenie w nim nie wymaga żadnych umiejętności i żadnego talentu - w gruncie rzeczy nadal tak uważam, ale widzę to jako zaletę i coś wyzwalającego. Eksperymentując z tymi dźwiękami zacząłem dostrzegać, że proces twórczy w ramach noise’u nie różni się wcale aż tak bardzo od tego znanego mi z tworzenia w innych gatunkach.
Skąd czerpiesz pomysły na aranżacje utworów?
Punktem wyjścia wszystkich utworów z ,,Debiutu” była wolna improwizacja. Formy wytworzyły się z czasem.
Czym jest 'Klinika Okultystyczna' i skąd taki pomysł nazwy/tytułu?
Pomysł na ten tytuł wziął się z mojej drugiej pasji - kolarstwa. Na rowerze jeżdżę głównie krajoznawczo, szukam nowych, nieznanych mi miejsc i widoków. Kiedy po raz pierwszy zajechałem do Koziegłów, natknąłem się na opuszczony szpital okulistyczny upadłej firmy Korvita. Z jakiegoś powodu zawsze kiedy go później wspominałem, przekręcałem w głowie ,,klinika okulistyczna” na ,,klinika okultystyczna”. Stwierdziłem, że dobry byłby z tego tytuł, zapisałem go i przypisałem do nagranej jakiś czas potem improwizacji.
Jak wygląda warsztat powstawania takiej muzyki?
Tak jak wspominałem, przy tworzeniu materiału na ,,Debiut” punktem wyjścia była improwizacja. W przypadku większości utworów podłączałem mój mocno chałupniczy setup sprzętowy do komputera i rejestrowałem moje jednoosobowe jam sessions. Później starałem się odtworzyć fragmenty, które najbardziej mi się podobały i stworzyć z nich spójną całość. W noisie piękne jest to, że nie ma jednej konkretnej metody kreacji, a tworzywem może być wszystko. Ekspresja, impresja i fascynacja dźwiękiem stoją na pierwszym miejscu.
Od kiedy tworzysz w tym gatunku?
Moje najwcześniejsze noise’owe nagrania pochodzą z końcówki 2016 roku.
Co uważasz za największe wyzwanie w na swojej muzycznej drodze?
Cały czas staram się wyzwolić z myślenia o efekcie końcowym i skupić się na procesie twórczym samym w sobie. Próbuję nie zastanawiać się jak inni odbiorą moją muzykę, tworzyć to, co mi się podoba i podążać wyłącznie za swoimi, nawet najdziwniejszymi, inspiracjami
Co jest Twoim największym sukcesem?
Chyba wydanie ,,Debiutu”.
Co uznasz za porażkę?
Nie wydaje mi się, żebym miał za sobą jakąkolwiek spektakularną porażkę. Niemiło wspominam logistyczne i techniczne problemy podczas przygotowań do mojego koncertu w ramach Młodej Kultury w Poruszeniu, ale samego koncertu nigdy bym porażką nie nazwał i ostatecznie cieszę się, że go zagrałem (z pomocą nieocenionego Kaja Naczyńskiego).
Czy i w jaki sposób wiążesz przyszłość ze swoim hobby.
Nie planuję przestawać tworzyć i liczę, że jeszcze długo będę mógł spełniać się artystycznie - zarówno w muzyce jak i w innych dziedzinach sztuki.
Dzięki za rozmowę,
MNK