After school – aktywnie – Jakub Kędelski

Urodzony: 08.05.2001r.

Zainteresowania: sport, moda, muzyka, motoryzacja, gry wideo

Życiowe motto/credo? "May the bridges I burn light the way" oraz "Sub umbra floreo" (z łac. kwitnę w cieniu)

Jakubie, czym zajmujesz się poza szkołą?

W czasie pozaszkolnym zajmuję się głównie rozwijaniem własnych pasji, trenuję oraz gram w piłkę nożną. Przed wybuchem pandemii brałem udział w turniejach charytatywnych organizowanych przez "Pocztowe Krwinki" - grupę krwiodawczą w Poznaniu. Jestem też graczem drużyny PAG, mojego serdecznego kolegi Bartka, którego chciałbym z tego miejsca serdecznie pozdrowić i podziękować za ponowne ożywienie we mnie pasji do futbolu. Przysłowiowe "niedzielne granie" poświęcam zespołowi LZS. Kolejnym zajęciem, pobocznym, są gry komputerowe. Od 2011 roku gram w League of Legends, zaś od 2020r. w motoryzacyjną Forzę Horizon 4. Motoryzacyjna pasja opiera się głównie o "dbanie o samochody" - tak zwany Car Detailing, na który w wolnym czasie poświęcam sporo czasu, pomagając przy tym mojej mamie i czasem znajomym.

Ile czasu poświęcasz na swoją pasję?

Gdybym miał podsumować tygodniowo czas, jaki poświęcałem na doskonalenie umiejętności - żonglerkę, słabszą nogę, przegląd pola, to jestem skłonny powiedzieć, że byłoby to około 4 godzin dziennie, w wymiarze tygodniowym dawałoby to 28 godzin. Przerwy między odrabianiem zadań domowych poświęcałem na odbijanie piłki od ściany, żonglerkę, drybling z moim psem, Hiszim. Raz w tygodniu, wieczorem, wraz z drużyną PAG wybieraliśmy się na mecz, co daje kolejną godzinę esencji piłki nożnej, skrajnych emocji, bramek oraz niewykorzystanych sytuacji. Weekendy poświęcałem drużynie LZSu, do której trafiłem dzięki uprzejmości kolegi, Marcina.

Jak to się zaczęło?

Moje życie oparte o sport rozpoczęło się od trenowania karate, na które poświęciłem 3 lata młodego życia, jednak ze względu na zmiany organizacyjne, po prostu zrezygnowałem z kontynuowania "kariery karateki". Moi ukochani rodzice wiedzieli, że jestem energicznym dzieckiem, z mnóstwem nierozładowanej energii. Zdecydowaliśmy wtedy wspólnie, że powinienem spróbować sił w piłce nożnej. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, stanąłem wtedy przed trudnym wyborem klubu. Do dyspozycji miałem Swarzędzkiego Lidera oraz Unię, również z tego samego miasta. Wybór padł na pierwszy klub, głównie ze względu na obecność w nim znajomych z podstawówkowej klasy. Przez 3 lata grałem w barwach Lidera, osiągając przy tym sukcesy, zarówno indywidualne, jak i drużynowe. W moim pierwszym sezonie jako drużyna zostaliśmy wicemistrzem Wielkopolski kategorii Orliki E2. Historia powtórzyła się w Warcie Poznań, w której debiutancki sezon okazał się owocny. Zostaliśmy bowiem Mistrzami Wielkopolski Trampkarzy C2. Transfer do "Zielonej Damy" zawdzięczam Panu Miklosikowi, dyrektorowi sportowemu Warty, który na obozie "Młode Talenty" podszedł do mnie z propozycją spróbowania swoich sił na pokładzie Warty. Do namysłu potrzebowałem aż trzech miesięcy, czego wynikiem było moje dołączenie do klubu w sierpniu 2013 roku.

Dlaczego piłka nożna?

Co jest największym wyzwaniem w tym sporcie? Mentalne przygotowanie. Presja zarówno trenera, jak i fanów, ale też ta, jaką wywiera walka o granie w pierwszym składzie. Bycie gotowym na porażkę, niepowodzenie, zmarnowane okazje, obelgi z trybun, ale i od przeciwnika. Wszystko to składa się na psychiczną odporność, jaką nabyć musi piłkarz. Nie da się zagrać dobrze wszystkich meczów w życiu, a to głównie przez nieudane spotkania ocenia się zawodnika, takie są realia tego sportu.

Najgorszy moment?

Zdecydowanie kontuzja, każda po kolei. Świadomość tego, że nie zagram przez jakiś, bliżej nieokreślony czas. Począwszy od skręconych kostek, po złamaną rękę i martwicę kolan. Każda kontuzję przechodziłem z nadzieją na jak najszybszy powrót. Często wracałem do grania przed całkowitym wyleczeniem urazu, co powodowało jego powroty, było to bardzo nieprofesjonalne i odbija się to na mnie po dziś dzień.

Najlepszy moment?

Owacje, brawa, krzyki kibiców i współzawodników "Brawo Kędelek/Kubuś". Odbieranie nagród indywidualnych, bycie najlepszym wśród przykładowo 200 zawodników turnieju. Jest to uczucie, którego nie da się opisać. Wynagradza ono wszelkie trudy, niepowodzenia, chwile wątpliwości. Jednak do końca życia w mojej głowie pozostanie moment, w którym zostałem wybrany kapitanem Lidera. Czułem dumę z tego, że mogę prowadzić drużynę, motywować ją, dbać i pielęgnować morale.

Czy wiążesz z piłką swoją przyszłość?

Tak, jako tegoroczny absolwent 38. LO mam w planach zostać studentem na AWF w Poznaniu. Moim celem jest dostanie się na profil, na którym będę zbierał doświadczenie trenerskie, ale też piłkarskie. Moim małym marzeniem jest zostanie trenerem młodzieżowej drużyny, przekazanie jej moich doświadczeń oraz wiedzy. Nie wykluczam rozwoju mojej własnej kariery piłkarskiej, jednak pandemia zastopowała treningi drużyn, z których dostawałem propozycję gry, co może negatywnie wpłynąć na moją formę. Liczę jednak na to, że będę w stanie pogodzić chęć zostania trenerem, z czynnym graniem w drużynie.

Dzięki za rozmowę,
MNK